RSS twitter icon gplus icon youtube icon Facebook
Smoking Biały smoking Garnitur dwurzędowy Garnitur jednorzędowy Garnitur jednorzędowy Garnitur jednorzędowy Surdut Frak

Garnitur na wesele

Poza oplotkowywaniem co ładniejszych koleżanek, kobiety najbardziej lubią mówić o facetach. Najczęstszym tematem babskich rozmów są błędy notorycznie popełniane przez ich partnerów czy też ogół męskiego rodzaju gdyż wiadomym jest, że to kobiety naturalnie zostały obdarzone przez stwórcę większą bystrością, spostrzegawczością i wnikliwością. Dowodem tego jest błyskawiczne np. spostrzeżenie ewidentnie rzucającego się w oczy cellulitu na udach, niebrzydkiej (phi!) poniekąd sąsiadki, podczas gdy męska połowa naszego stadła zupełnie tego nie dostrzega i wciąż gapi się na sąsiadeczkę niczym cielę na malowane wrota.

Mają jednak mężczyźni jedną zaletę (za którą właściwie powinnyśmy ich chyba cenić). Mężczyźni są bardziej skłonni do ugody niż my kobiety. Mnie mój mąż nigdy nie zmusiłby do pójścia na wesele w trampkach, natomiast mnie udało się go przekonać do nowego garnituru.

Wybieraliśmy się na wesele siostrzenicy a zarazem chrześniaczki mojego ślubnego. Obecnie wesela to rzadkość, przynajmniej w naszej rodzinie. Powiększa się ona co prawda rokrocznie, wzrastają nowe pokolenia, ale ich rodzicom do żeniaczki nie spieszno. Owo weselisko, pierwsze od kilku lat stało się więc nie lada wydarzeniem.

Mój małżonek nade wszystko ceni sobie luz i wygodę stroju. No bo oni, mężczyźni z tą wygodą czasem przesadzają a do wszelkich poświęceń zdolni są jedynie dla szefa, w pracy. Kobieta wie, że pewne miejsca, sytuacje czy też pewni ludzie (np. Aśka, która pomimo skończonej jakiś czas temu trzydziestki, nadal wygląda na dwudziestoletnią dziewoję) wymagają najwyższego stopnia zaangażowania w strój. Dla mężczyzny strój to temat, którym niekoniecznie warto się zajmować.

Gdybym mu pozwoliła wybrałby się na tę imprezę w swoich ulubionych dżinsach. No może założyłby jakąś odświętną koszulę i uznałby się za „ubranego”. Tym razem stwierdził, że wbije się w swój ślubny garnitur, w którym ostatni raz wystąpił na chrzcinach naszego syna i będzie ok. Nie było ok, gdyż garnitur mocno już był wysłużony i opatrzony. Poza tym, w myśl zasady, że mężczyźni nie tyją a jedynie talia im się obniża, mój małżonek jakoś dziwnie niekomfortowo poczuł się gdy nijak nie szło garniturka dopiąć. Wybraliśmy się więc na poszukiwania nowego. Po całym dniu wędrówki po najróżniejszych sklepach z odzieżą męską doszłam do wniosku, że żaden z gotowych garniturów nie leży tak jak powinien. Nawet mój ślubny, o dziwo przyznał, że coś jest z nimi nie tak. A to ramiona za szerokie lub za wąskie, a to spodnie, choć pasują w talii to nogawki mają zbyt długie, lub za szerokie. W akcie desperacji jako, że do imprezy zostało jeszcze trochę czasu, postanowił poddać się drastycznej diecie i wykupić karnet na siłowni.

Znając jednak jego słomiany zapał trzeba było znaleźć wyjście awaryjne. Zdecydowanie dwoje ludzi biegających po domu z obłędem w oczach i dramatyzujących „Ja nie mam co na siebie włożyć!” to o jedno za dużo. Tę powinność bowiem wzięłam na siebie. Pozostało nam zatem jedyne rozsądne wyjście a mianowicie uszyć garnitur na miarę. W związku z podjętą decyzją udaliśmy się do Pracowni Krawieckiej Joli Przebindy w celu wyrychtowania mojemu małżonkowi nowego, eleganckiego garnituru. Protestował odrobinę co prawda, że drogo, że po co i że trzeba będzie chodzić na przymiarki, że może jednak któryś z tych sklepowych... Przekonał go najistotniejszy argument, właśnie cena.

Garnitur szyty na miarę kosztuje, fakt. Jednakże żaden inny garnitur nie stanie się ubiorem na lata. Sklepowy asortyment można podzielić na dwie kategorie. Tanie i liche. Uszyte z kiepskich tkanin, niejednokrotnie wbrew sztuce krawieckiej co później wychodzi po kilku wystąpieniach. Wyłazi na wierzch marna jakość materiału, wsadów, pikowań lub ich brak w klapach itp. perełki. Druga kategoria to garnitury drogie od znanych producentów. Jakość dość wysoka, cena również. Ale i tu odczuwa się dyskomfort wynikający ze standardów. Każdy człowiek ma inna figurę, inne potrzeby oraz wymagania. Priorytetowym wymaganiem każdego mężczyzny jest wygoda. A tego nie zapewni mu żaden garnitur z masowej kolekcji. Koszt uszycia garnituru nie jest duży jeśli weźmie się pod uwagę jego jakość, indywidualne dopasowanie oraz tę nieprzecenioną wygodę.

Mój małżonek, przetrwał jakoś rozmowę z właścicielką, która wzięła go na spytki i wyciągnęła z niego skrywane tajemnice na temat tego co lubi a czego nie. Czego oczekiwałby od swojego nowego stroju oraz na jaką okoliczność jest potrzebny. Wspólnie ustali, że ma to być garnitur klasyczny, nadający się na większość uroczystości. Doskonale spełni on swoje zadanie zarówno na weselu kuzynki jak i na wigilii u dystyngowanej cioci. Mój mężczyzna wyszedł od pani Joli dumny niczym paw. Sam zdecydował o swoim stroju, co więcej pozwolono mu wybrać tkaninę i kolor garnituru, co prawda z pomocą fachowców ale jego mina i zadowolenie z samego z siebie były bezcenne. Garnitur został uszyty i leżał wyśmienicie.

Gdy już oboje byliśmy gotowi do wyjścia stanęłam przed nim aby kobiecym okiem ocenić czy wszystko jest zapięte na ostatni guzik i oto co zobaczyłam. Przede mną stał przystojny mężczyzna. Wysoki, gdyż garnitur niejako zmusił go do wyprostowania pleców. Brzuszek zniknął, widocznie krój ubioru zamaskował tę „obniżoną” talię, choć przyznam, że mój maż nie jest jakimś wybitnym brzuchaczem, jednak to co zawsze rysowało się pod T-shirtem gdzieś się ukryło. Uwidoczniły się jego szerokie ramiona, które kiedyś tak mi się podobały. Patrzyłam na tego szykownego przystojniaka, pachnącego dobrą woda kolońską i po prostu zaparło mi dech. Facet, w którym się kiedyś zakochałam a który zniknął za powyciąganym podkoszulkiem i spranymi dżinsami powrócił. To było piękne.

Mąż rzecz jasna wychwycił zachwyt w moich oczach i... No cóż, przyznam, że gdyby nie fryzura dla której przesiedziałam w salonie ponad godzinę, gdyby nie makijaż nad którym trochę popracowałam to chyba przybylibyśmy na ślub mocno spóźnieni. Za to gdy wróciliśmy do domu... nie wiem czy to garnitur dodał mojemu mężowi takiego powera czy mój wzrok, którego nie mogłam od niego oderwać przez całe prawie weselisko. Wystarczy powiedzieć że uwielbiam mężczyzn, a szczególnie mojego, w garniturach.

Wczoraj, o dziwo przyszło kolejne zaproszenie na wesele. Wiec może tym razem wypróbujemy smoking...

* * *

Zapraszamy do obejrzenia naszych realizacji